Tajemniczy świat zapachów to ogromna wiedza, którą gromadzono prawie 6000 lat. - Do codziennego czerpania ze skarbca natury wystarczy każdemu trzymanie się kilku prostych zasad i zdanie „prawa jazdy” na poziomie podstawowym – mówi Katarzyna Kochańska, kreatorka kompozycji zapachowych. Rozmawiamy więc o tym, w jaki sposób zapach tworzy most do otwartej rozmowy, pomaga nam wybrać partnera oraz relaksuje lub wzmaga koncentrację w pracy.

olejki eteryczne szósty zmysłFot. Pixabay.com
Zaczynamy rozmowę. Chcemy, aby była ujmująca i intrygująca. Jaki zapach może nam w tym pomóc? Co zrobić, żeby szybciej przejść drogę do otwartej rozmowy, żeby przeżyć to, co jest do przeżycia?

Pytanie jest tak ciekawe i obszerną niesie treść, że chyba na nim stracę głos… Chociaż też da się uratować głos zapachem! Bo informacja zapachowa to dobra chemia. Natura w formie pachnących cząstek. Niektórzy terapię zapachem nazywają częścią fitoterapii, czyli leczenia roślinnego. Stąd – nawiązując do obawy o głos – pomysł na dostarczenie organizmowi wsparcia leczniczego w postaci węglowodorów aromatycznych i innych pachnących związków. Wonie mają oczywiście moc stworzenia atmosfery, jakiej oczekujemy, ułatwiają komunikację. To nie placebo, to nie wrażenie. Udowadniają to rośliny i zwierzęta, które porozumiewają się, wysyłając zapach. Czytam teraz „Księgę puszczy” Tytusa Karpowicza i to, jakie szaleństwo potrafi wywołać u samca wonny list miłosny wysłany przez samicę w okresie rui, robi wrażenie! Młodziankowie ukochują swoje ciotki, bo te stają się atrakcyjne zapachowo, miłe, dostępne, płodne i obiecujące zdrowe potomstwo. Tak samo słabe zwierzę – chcąc, nie chcąc – dostarcza drogą powietrzną wiadomość przeciwnikowi, że nie będzie walczyło i jest na skraju sił żywotnych. To już jest zaproszenie na obiad…

A człowiek?

Ostatnio miałam spór, czy osoba słabo wyczuwająca zapachy jest w stanie dać się nimi zmanipulować. Ależ tak! To od nas niezależne. To tak, jak nie czując smaku jedzenia i tak możemy się nasycić. To, co dociera do organizmu, działa. Zatem czasem nie wiemy nawet, dlaczego na pierwszy rzut oka ktoś wydaje się nam groźny, podstępny, niebezpieczny, nieciekawy. A to właśnie ten „rzut nosa” nas uczy. Zapach powie nam też o doborze partnera życiowego i ostrzeże przed nietrafną decyzją.

Ułatwiamy sobie porozumienie z kimś. Świadomie budujemy z zapachu most do otwartej rozmowy. W mojej opinii dobry kontakt z samym sobą tworzy lepszą dyskusję z kimś innym. Gdy mamy zły humor i w życiu się nam nie wiedzie, to często nie znamy przyczyny takiej sytuacji i dopiero dotarcie do źródeł problemu pomaga osiągnąć cele. I już sam widok ścieżki naprawczej, światełka w tunelu, poprawia nastrój. Wychodzimy ze swojej jaskini i nawiązujemy kontakt. W takim razie sądzę, że zapachy, które polepszają humor, mogą wesprzeć w szczerości. Brzmi to jak budowanie domu, poczynając od dymu z komina, jak pisał w wierszu „Podwaliny” Leopold Staff, ale działa (śmiech). Gotowa recepta na intrygującą rozmowę to według mnie połączenie olejków eterycznych lawendowego i trawy cytrynowej. Można w proporcjach pół na pół. Lawenda daje jasność umysłu, bystrość i spokojne skupienie. Trawa cytrynowa energetyzuje i tworzy świeżą, pozytywną atmosferę. Na dowód przedstawię swój eksperyment z wykreowanym z tych dwóch składników zapachem do… toalety. Odwiedzający ten przybytek wychodzili zeń z miną szczęśliwą i nie wahając się, zwierzali się z odczuć typu: „Mógłbym tam zostać wiecznie”, „Ach, jak mi było przyjemnie”, „Co zrobić, żeby zostać tam dłużej, bez wzbudzania podejrzeń rodziny, że coś ze mną nie tak?” Przyznam, że ja, przebywając w drugim pomieszczeniu bez oddziaływania na mnie lawendy i trawy cytrynowej, czasem czułam się nieco zmieszana tymi zwierzeniami (śmiech), ale i tak to bardzo pozytywne!

Opowiem też chętnie o innym eksperymencie zapachowym. Wraz ze szwedzką artystką Mają Sikorską stworzyłyśmy performance odegrany w miejscu publicznym, przy wyjściu z metra warszawskiego. Koncepcją Mai, specjalistki od rzeźby, obrazów i performance, było przekazanie trudnych emocji bez słów. Ona wymyśliła zbliżenie dwóch nieznających się osób za pomocą wspólnego obwiązania się bandażem nasączonym zapachem. Moją rolą było opowiedzenie ciężkich dla mnie przeżyć odpowiednią kompozycją woni. Połączyłam więc zapach gałki muszkatołowej, która działa w dużych stężeniach lekko narkotycznie, i kilka innych zapachów, których nie chcę zdradzać. Do czasu performance Maja Sikorska nie znała zapachu ani mnie. Chciałam przekazać, że gdy mało panuję nad sobą, jestem jak otwarta księga i mogę robić rzeczy, z których niekoniecznie będę dumna. Podczas naszej akcji, którą można obejrzeć na nagraniu na mojej stronie www.herbathea.pl w zakładce Sztuki Wonne, połączyłyśmy się w jedność, wyrównał nam się oddech, emocje nas rozgorączkowały i tuliłam się do kobiety jak do kochanki i przyjaciółki. Bez warstw ochronnych. Przechodnie koniecznie chcieli powąchać bandaże po akcji, choć z daleka nawet nie mogli mieć świadomości, że w bandażu zaklęty jest zapach. Szósty zmysł nimi kierował? Chcemy z Mają Sikorską pokazać to w formie zdjęć i kawałków bandaża na wystawie.

Ten szósty zmysł to umiejętność odczytania zapachu. W jaki sposób zapachy wypływają na naszą świadomość, na postrzeganie świata wokół nas? Jak zapach steruje naszym ciałem?

Zapach wzięty z natury wnika do organizmu transdermalnie, czyli przez zakończenia nerwowe w skórze, i metodą wziewną, czyli rzęskami węchowymi wędruje do opuszki węchowej. Ta jest pewnego rodzaju transformatorem informacji zapachowej dla mózgu. Mózg zaś rozsyła w ciele nakazy konkretnych reakcji.
Ciekawe jest to, że mieszaniny z olejków eterycznych całkiem szybko znajdują się w krwiobiegu. Są bezpieczne dla nas, bo nie zatrzymują się w śluzówce, drażniąc nas i pobudzając do kaszlu, żeby szybko pozbyć się tego, co zalega. Nie wywołują np. astmy. Po kilkunastu minutach do dwóch godzin człowiek wymasowany olejem z olejkami eterycznymi będzie miał cząsteczki zapachu w wydychanym przez siebie powietrzu.
Tak właśnie zapach może sterować ciałem i duchem. Może poprawić nastrój, wyrównać bicie serca, zmienić potencjał skóry (z ang. skin potential level, SPL), obniżyć lub podwyższyć ciśnienie, wpłynąć na fale mózgowe i tak dalej.

Jak w takim razie w pracy zawodowej 9-17 dać się otulić pięknymi zapachami natury, które relaksują lub wzmagają koncentrację?

Już dawno zbadano, że olejek róży damasceńskiej działa w rewelacyjny sposób na pracujących. Zwiększa wydajność pracy do kilkunastu procent. Poza tym jest niezwykle silny, jeśli chodzi o rozprzestrzenianie się w metrze sześciennym powietrza. Już jedna kropla może nawonić całe pomieszczenie. Inne olejki wspomagające koncentrację to np. bazyliowy, eukaliptusowy, mięty pieprzowej, wszelkie cytrusowe, korzenne.
Mój ulubiony sposób na rozpylenie olejków w powietrzu to obecnie najprostsza metoda, czyli dyfuzor z patyczkami. Nie zmienia właściwości olejków, bo ich nie podgrzewa. Wlewam olejki do szklanej butelki i wkładam do niej patyczki wiklinowe. Codziennie odwracam je „do góry nogami”. Po kapilarach wędruje zapach i dostaje się do powietrza. Olejków niczym nie rozcieńczam, wlewam je w skoncentrowanej postaci. Samo dobro i natura.

Czym zatem różni się olejek naturalny od sztucznego? W jaki sposób je odróżnić?

Sztuczny, jak już wspomniałam, osadza się w śluzówce i szkodzi organizmowi. Naturalny działa pozytywnie. Jestem przeciwko używaniu zapachów sztucznych, bo po pierwsze nie wpływają na człowieka tak jak naturalne, nie mają możliwości sterowania całym organizmem, mogą jedynie wywołać wrażenia. Po drugie, ich działanie jest zależne od naszej przeszłości. Jednym dany zapach może się kojarzyć z przyjemnością, a u innych przywołać lęki. Przy stosowaniu naturalnych olejków nie troszczymy się tak o osobnicze wspomnienia, bo zapach ma bardzo konkretną listę działań. Oczywiście, jeśli jakiegoś nie lubimy, to nie musimy go używać. Możemy w bogatej gamie woni roślin znaleźć jego miły odpowiednik.

Naturalnych olejków nie sprzedaje się w jasnych butelkach. Ciemne szkło chroni je przed działaniem światła. Nie wolno ich wystawiać na warunki wilgotne i gorące. To zmienia ich skład chemiczny. Powinny być opisane, z jakiej rośliny pochodzą i z której jej części. Kraj pochodzenia też ma znaczenie. Poza tym muszą spełniać normy ISO i farmakopealne, czyli dają nam gwarancję, że zadziałają na nas naprawdę leczniczo i bezpiecznie.

Jaki jest w tej chwili Twój ulubiony zapach?

Obecnie ponownie rozkochałam się w neroli, kwiecie pomarańczy. Kojarzy mi się z wiosenną Sewillą, z książęcym dostojeństwem i czarem, z bogactwem, radością. Choć to kosztowna sprawa, będę go używać do komponowania zapachów pałacowych, szczególnie historycznych. Dla urody i relaksu odwiedzających te miejsca dam i dżentelmenów.

A ceniona przez Ciebie kompozycja to...?

Parę dni temu dokończyłam dzieło na imprezę cykliczną Vampiriada. Przez miesiąc tworzyłam w głowie ideę zapachu, który odda nowoczesną wersję ludzi zakochanych w średniowieczu i doceniających jednocześnie wieczność i industrializm. Po kilku próbach wyszło mi odbicie tętniącej żywiołem i blaskiem metalicznej tajemniczości. Pachnie żywicznie i ciepło, nie jak krew, lecz jak zakonserwowana piękność (śmiech). Wkrótce będzie wypróbowane.
Czy trudno jest wprowadzić nas w tajemniczy świat zapachów?

To ogromna wiedza, którą budowano prawie 6000 lat. Mimo znajomości metod zatrzymania piękna ciała i higieny ducha. czasu na zgłębienie całości na pewno mi nie starczy. Jednak życiowo jestem sprawna i talent zapachowy oraz dobry nos pozwalają mi na szybkie i bezpieczne mknięcie po autostradach woni. Tymczasem do codziennego czerpania ze skarbca natury wystarczy każdemu trzymanie się kilku prostych zasad i zdanie „prawa jazdy” na poziomie podstawowym. Dlatego bardzo zachęcam do korzystania z dobrych źródeł wiedzy o działaniu roślinnych zapachów. Niech to będą książki czy artykuły opracowane przez specjalistów. Wtedy będziemy cieszyć się przyjemnością i zdrowiem.

 

Rozmawiała: Marta Chowaniec

Katarzyna Kochańska - znawczyni najlepszych herbat i olejków eterycznych, naturalnych przepisów na urodę, aromamarketingu, kiperka. Kompozytorka smaków i zapachów, również tworzonych na wyłączność jako logo instytucji, artysty, firmy, osoby prywatnej albo willi, ostatnio m.in. dla rezydencji królewskiej - Pałacu w Wilanowie.

 

 


Komentarze (0)

Ocena 0 z 5 na podstawie 0 głosów
Nie ma tu jeszcze żadnych komentarzy

Skomentuj

  1. Opublikuj komentarz jako gość.
COM_KT_RATE_THIS_POST:
Załączniki (0 / 2)
Udostępnij swoją lokalizację

PAMIĘTAJ, ŻE

Zote myli 1 4

NA DOKŁADKĘ